Jubileuszowy sezon artystyczny trwa! Na scenie filharmonicznej rozpoczęliśmy go koncertem „Co za kunszt!” z dwoma niebywale wirtuozerskimi utworami. Orkiestrą pokierował Mirosław Jacek Błaszczyk, a partie solowe wykonał jeden z najwspanialszych skrzypków – Piotr Pławner.

„Ten młody człowiek jest fenomenem, to prawdziwy geniusz. Jego gra jest fascynująca, przemyślana do ostatniego niuansu. O tej interpretacji można mówić tylko w superlatywach” – obwieszcza „Stuttgarter Zeitung”, „The Times” pisze „to wyjątkowy, nieskazitelny talent”, a Lord Yehudi Menuhin nazwał artystę skrzypkiem o fenomenalnych zdolnościach oraz jednym z najbardziej obiecujących talentów nadchodzącej ery. Po otrzymaniu stypendium Fundacji im. H. Szerynga w Monte Carlo studiował w Bernie (Szwajcaria), gdzie w 1995 r. został wyróżniony nagrodą specjalną Tschumi-Preis za najlepszy dyplom solistyczny. Należy do najwybitniejszych i najbardziej kreatywnych skrzypków swojej generacji.

Białostockiej publiczności zaprezentował się w Koncercie skrzypcowym d-moll Jeana Sibeliusa, w którym partia solowa jest tak trudna, że odwlekała prawykonanie utworu. Pełna efektownych struktur sprawdzających kunszt wykonawców sprawia, że jest to jeden z najpiękniejszych utworów w literaturze skrzypcowej.

Wirtuozerskie partie zawiera też Koncert na orkiestrę Lutosławskiego o niezwykłej partyturze, która wymaga od orkiestry „paradoksu – zbiorowej gry solowej”, jak to określiła Magdalena Gajl.

Opera i Filharmonia Podlaska zadbała również o to, by w gmachu przy Podleśnej czuć było jubileuszowy charakter. Hall został przyozdobiony czerwonym dywanem, po którym kroczyli melomani, a foyer umeblowano szezlongami i stoliczkami, przy których można było odpocząć i delektować się szampanem. Dodatkową atrakcją była wystawa dawnych afiszy związanych z instytucją – najstarsze pochodziły nawet z lat 50.

– Każdy sezon jest trochę inny, ten rozpoczął się niezwykle elegancko – mówiła w Radiu Białystok Magdalena Gajl. – W Koncercie skrzypcowym d-moll Jeana Sibeliusa wystąpił Piotr Pławner, którego każde pojawienie się jest świętem. Interpretacja koncertu była znakomita, zaskakująca świeżym ujęciem, rozmachem. Pławner za każdym razem prezentuje rewelacyjną technikę, której w pewnym sensie nie widać czy której się nie zauważa, bo ukrywa się ona w pozornej lekkości gry. Innym atutem Pławnera jest wielobarwny i głęboki dźwięk skrzypiec, bogaty w alikwoty. No i korona atutów – interpretacja! Wraz z Mirosławem Jackiem Błaszczykiem Piotr Pławner przedstawił interpretację ukazującą Koncert d-moll wielkiego fińskiego romantyka w nowym świetle. Utwór Sibeliusa grany był jakby z namaszczeniem; sprzyjało mu spowolnione tempo pierwszej części, pozwalające smakować dopracowane szczegóły ukryte na wszystkich planach wielowarstwowego brzmienia, odbierać dzieło jak operę bez słów… albo jak rodzaj koncertu na orkiestrę – wyeksponowane zostały bowiem solowe kwestie muzyków zespołu. (…) W interpretacji (Koncert na orkiestrę Witolda Lutosławskiego) znowu uwagę przykuwała esencjonalność kwestii ukrytych w partyturze. Na przykład wyeksponowane zostały figurki fortepianu, dramatyzujące melodię finałowej Passacaglii, wzmocnione uderzenia werbla stały się bardziej agresywne i zatrważające, potężna energia całej orkiestry, na przemian złowieszcza i buntownicza, przez kontrast uwydatniała liryzm i wzruszającą delikatność innych fragmentów. Cały koncert był więc wyjątkowo spójny, świetnie dopracowany pod względem akustyki. Na zakończenie dodam jeszcze, że Koncert na orkiestrę Witolda Lutosławskiego to symboliczny utwór w dziejach Filharmonii. Powstawał razem z jej orkiestrą – najpierw 32-osobową, półamatorską, był wtedy dla niej niewykonalny; gdy już mogła go wykonać i zrobiła to, tutaj, a potem w Warszawie, stała się kimś innym, atrakcyjnym i godnym szacunku, czyli kimś takim, kim jest dzisiaj.

Zapraszamy na pełną fotorelację Michała Hellera z koncertu na operowym fotoblogu.